piątek, 25 lipca 2014

Dużo na raz ;D

Siemka, jak widzicie dodałam dużo rozdziałów naraz ;> Miłego czytania!

Rozdział VI


Sherly załamana wydarzeniami sprzed piętnastu minut położyła się z płaczem do szpitalnego łóżka. Przez głowę przeszły straszne myśli. Nagle na salę weszła pielęgniarka;
-Dzień Dobry, jak się czujesz, Sherly?
- To ważne? - Bardziej powiedziała, niż zapytała.
- Trochę, widzę, że płakałaś. Co się stało?
- Miranda Groods.
- Nie rozumiem.
- To moja siostra przed chwilą zmarła na łóżku obok.
- Bardzo mi przykro. Nie wiedziałam. - powiedziała pielęgniarka, po czym dodała - Sherly jest coś, co musisz  wiedzieć.
- Co? Może jeszcze ja umrę?! - wyszlochała.
- Nie. Mam list od Twoich rodziców. - pielęgniarka podała Sher zwój papieru. - Chcesz zostać sama?
- Tak. - odpowiedziała bardzo cicho, choć stanowczo.
Dziewczyna nie zaczynając czytać odłożyła list na szafkę. Za chwilę czuła, że usypia. Poczuła cmoknięcie w  policzek. Powoli otworzyła oczy:
-  Mike?! Po co tu przyszedłeś? - Sherly była wściekła.
- Jak to? Leżysz w szpitalu, chciałem cię odwiedzić. - był wyraźnie zdziwiony.
- Nie udawaj, że nie wiesz! Zdradziłeś mnie! Wyjdź!
- Ale...
- Wyjdź!
Gdy Mike wyszedł, ku zdziwieniu Sherly weszła Amy.
- Cześć Sherly!
- Jeszcze ciebie tu brakowało!
- Nie rozumiem.
- Idź na randkę z Mike`m. Nie udawaj, wszystko widziałam. Jesteś wspaniałą przyjaciółką, wiesz?
-Skoro tak... Pochwalił ci się twój ukochany, co zrobił parę lat temu?
- To znaczy?
- Chętnie ci powiem! Zlecił chłopakom Bret zrzucenie twojej siostry ze schodów za kasę! Dostali za to 3 tysie!
- Co?! Skąd o  tym wiesz?
- Nieważne.
- Powiedz!
- Nie mogę.
- Aha, czyli nasza przyjaźń przez 13 lat nic dla ciebie nie znaczyła. Super...
- No dobra. On... najpierw.... zaproponował to mi... Przepraszam - chwyciła torbę i skierowała się ku wyjściu.
- Ty o wszystkim wiedziałaś?! Jak mogłaś mi to zrobić?! - rzuciła w jej kierunku.
Dziewczyna długo myślała o zaistniałej sytuacji. Jak oni mogli?! Mike- najpierw prawie zabija jej siostrę, później chodzi z Sher, na koniec ma czelność całować się z inną dziewczyną. "Inną"? Z jej własną przyjaciółką. Amy- najpierw się przyjaźnią, później nie zapobiega próbie zabójstwa jej siostry i udaje, że nic nie wie. Jeszcze całuje się z jej chłopakiem. " Mogła zapobiec śmierci Mirki, mogła mi powiedzieć!" - myślała.
 Następnego dnia Sherly zadzwoniła do Amelii, postanowiła wszystko wyjaśnić. Kazała przyjść koleżance do szpitala.
- Sherly, przepraszam. Naprawdę żałuję tego co zrobiłam. Ja myślałam, że on tego nie zrobi. Boże jaka ja  byłam głupia! Mogłam temu zapobiec! Przepraszam! Zrozumiem jeśli nie będziesz się chciała ze mną przyjaźnić. Sama pewnie też bym nie chciała mieć taką przyjaciółkę jak ja... - wtedy zaczęła płakać. Mimo łez kontunuowała - Ja naprawdę nie chciałam. Jestem największą idiotką na świecie. Jeśli chcesz zniknę z twojego życia. Z resztą nie tylko twojego...- wyjęła z kieszeni pudełko z tabletkami. - Przepraszam. - Dziewczyna wybiegła z sali.
- Nie! - krzyknęła Sher- Siostro! Wybiegła stąd dziewczyna w moim wieku, ona chce się zabić! - po czym obie pobiegły jej szukać. Sher pobiegła do łazienki. Zastała tam Amelię. Była roztrzęsiona. Jej skóra i oczy były czerwone od płaczu. W trzęsącej się dłoni trzymała garść białych kapsułek.
-  Nie rób tego Amelia! Tak zachowują się tylko egoiści i tchórze!
- Muszę! - krzyczała szlochając jednocześnie - Nie pozwolę byś codziennie oglądała moją twarz! Takiej idiotki! Odbiłam chłopaka, umarła z mojej winy Miranda, straciłam przyjaciółkę! Po co mam żyć!
- Życie ma jakiś sens. Jeśli to zrobisz, ja też się zabiję.
- Ty nie! Jesteś normalna! Nie możesz się zabijać!
- Ty też!
- Nie rozumiesz, że dla mnie nie ma miejsca tu, na ziemi?!
- Dla wszystkich jest. - po tych słowach Sherly podeszła do szlochającej dziewczyny i jednym ruchem złapała nadgarstek dziewczyny w taki sposób, że tej wypadły tabletki z ręki. - Chodź, spokojnie porozmawiamy. Oddaj mi to pudełko.  - Amy podała jej pudełeczko z resztą tabletek. Gdy dziewczyny dotarły na salę, pielęgniarka kazała Sherly natychmiast położyć się do łóżka. Amy usiadła obok.
- Amelia wytłumacz mi coś jeszcze. Dlaczego ty z... Mikem?
- Powiedział, że z Tobą zerwał.
-Mhm, a Ty uwierzyłaś.
- Przepraszam.
-  Wiesz, podjęłam bardzo trudną decyzję. Zastanawiałam się całą noc. Możemy się dalej kumplować. Nie będziemy przyjaciółkami, bynajmniej w najbliższym czasie. Muszę sobie wszystko poukładać i przemyśleć. Nie potrafię ci do końca wybaczyć i zaufać ponownie. Potrzebuję czasu.
- Dobrze, rozumiem.
- Proszę idź już do domu. Ale obiecaj mi jedno.
- Co?
-Że nie zrobisz nic głupiego.
- Dobrze, obiecuję. Zdrowiej. - próbowała się uśmiechnąć, choć widać było łzy w jej oczach.

Rozdział V

Sherly nie spoglądając już w okno kawiarni gwałtownie zawróciła. Wtedy usłyszała dźwięk SMS-a. Był od mamy: "Sherly, przyjedź do szpitala, dzieje się coś strasznego. Kocham Cię. Mama"
Wyjęła rower z garażu i wsiadła na niego. Zawirowało jej przed oczami. Świat wydawał się szary, a galeria drewnianą stodołą. Domy zamieniły się w szałasy. Ludzie byli rycerzami i trzymali w ręku miecze i pistolety. Nagle... BUM! Wyobraźnia doprowadziła do tragedii. Dziewczyna przymrużyła oczy i nie zauważyła, że zjeżdża na jezdnię. Kierowca nowego HYUNDAI`A myśląc, że nastolatka chce jechać po poboczu, gwałtownie przyspieszył. Rowerzystka uderzyła w maskę samochodu,  a spadając z niej znalazła się na środku ulicy szybkiego ruchu. Leżąc została porącona przez kierowcę tira, który ledwo zdążył wychamować. Siła uderzenia była jak upadek z pierwszego piętra. Dalsze wydarzenia rozgrywały się w szpitalu. Sherly była operowana. Budząc się słyszała krzyki lekarzy; "Ona umiera! Eryk podaj krew!, Taka mała, biedny dzieciak! Serce nie bije! Wstała, ciekawa akcji obok. Dopiero po chwili, dotarło do niej, że umierającą dziewczynką jest jej siostra. Zrozumiała, dlaczego miała szybko dotrzeć do szpitala. "Dzieje się coś strasznego" - powtórzyła w myślach słowa smsa. Sherly czuła, jakby sama umierała. Nagle zostały przywrócne wszystkie wspomnienia z Mirandą. Mała, radosna dziewczynka idzie do szkoły. Zapada w śpiączkę. Budzi się, wydarzył się cud. Już nigdy siostra nie podniesie na nią głosu. Będzie wspaniale. "Wspaniale" ?! Już nigdy nie będzie. Śmierć siostry jest jak śmierć własna...

Rozdział IV

Po powrocie do domu nastolatka nie mogła oderwać wzroku od pierścionka, który dostała od chłopaka. Czuła się jakby była w siódmym niebie! To byl jej pierwszy chłopak, Sherly pierwszy raz się zakochała. Nie była taka jak jej koleżanki - nie kleiła się do chłopaków, nie ustawiała co tydzień ''związku'' na Facebook`u, potrafiła się przyjaźnić z wieloma chłopcami, a  nie po trzech dniach z nimi chodzić. Była bardzo dojrzała jak na swój wiek.
  Po chwili rozległ się dźwięk komórki. Zadzwoniła mama Sher;
- Słucham?
- Cześć córuś. Przyjedź szybko do szpitala. - jej głos drżał, można  było wyczuć strach pomieszany z radością.
- Ale...
- Muszę kończyć, całuski. - po chwili rozległo się tylko ''pik pik'' w komórce. Co się stało? Dlaczego ''przyjedź szybko''? Co się kurcze wydarzyło? - takie myśli przechodziły przez głowę Sherly. Dziewczyna chwyciła torbę, schowała do niej telefon, portfel i klucze  i pobiegła na przystanek. Gdy nadjechała ''2" wsiadła. Za chwilę już była w sali, gdzie leżała jej siostra - Miranda. Ujrzała mamę siedzącą na łóżku siostry i... zaraz,zaraz, ona z nią rozmawiała! Dziewczynka się wybudziła ze śpiączki! Co za cud! Nastolatka nie mogła wydobyć z sebie głosu. Jeszcze niedawno była samotna. A teraz? Ma chłopaka, siostrę i wspaniałą przyjaciółkę! Postanowiła, że już nigdy nie podniesie na siostrę głosu, będzie pożyczać jej ciuchy i kosmetyki, zabierze ją nawet do kina, a co tam!
   Chwyciła komórkę. Pospiesznie wybrała numer do Amelki.
- Tak?
- Cześć Amy, co robisz? Jesteś w domu?
- Hej Sherly, tak jestem, sprzątam w pokoju.  Coś się stało?
- Tak! Wpadnij do mnie za pół godzinki.
- Oki, musze konczyć, buziaki, pa!
Po chwili Sher podeszła do mamy ;
- Mamo przyjdę za dwie godziny. Muszę o wszystkim opowiedzieć Amelce.
- Dobrze, jak będziesz wychodzić zamknij mieszkanie.
- Okej, pa mamo!
Amy wpadła do domu Sher niczym wiatr podczas burzy, biegła sprintem.
- Co się stało? - wydyszała.
-Miranda się obudziła!
- To super! Kiedy wyjdzie ze szpitala?
- Niedługo. I mam chłopaka- uśmiechnęła się  Sher.
- Tak? A jak ma na imię?
- Mike. - Po tych słowach twarz Amelii zbladla, była zezłoszczona. Jej przyjaciółka była tak podekscytowana, że tego nie zauważyła. - Jest cudowny. To ten co mnie zaprosił na stołówce do ich stolika.
- Muszę iść! Cześć - Amela wyszła i zatrzasnęła drzwi.
Sherly postanowiła umówić się z Mike`iem. Jego komórka nie odpowiadała, więc dziewczyna wybrała się na małe zakupy. Idąc drogą dziewczyna za szybą kawiarni zauważyła dwie, znajome postacje. Ujrzała widok straszny. Czuła, że jej serce pęka. Jej najlepsza przyjaciółka od podstawówki siedziała. Z kim? Z jej chłopakiem! O niee! Całowali się. W usta. Cios

Rozdział III

Sherly weszła do swojego domu z dziwnym uczuciem. Troche szczęściem, trochę niepewności i podekscytowania. Taki garnek uczuć. Wchodząc na poddasze mijała pokoj. Tak co w tym dziwnego? Pokój jak pokój. Ale on nie był "taki se o". to pokój Mirandy, który przywoływał wiele uczuć i wspomnień. Podeksytowanie Sher wygasło z prędkością światła. Dziewczyna poczuła się dziwnie. Zadzwoniła do mamy;
- Hej mamo, co z Mirandą?
- Nic nowego. - smutnym i bezradnym głosem odpowiedziała mama nastolatki.
- Ehh - westchnęła Sherly - tak bardzo marzę, by się obudziła. - usłyszała westchnięcie mamy przez słuchawkę i powiedziała - Idę do kawiarenki, z kolegą z klasy, będę pod wieczór. Muszę kończyć. Pa mamo.- Nie czekając na odpowiedź rozłączyła się. Długo zastanawiała się  nad losem - swoim i siostry. Dlaczego to akurat ją musiało spotkać?! Odpowiedzi nie znała...
   Zajrzała do szafy i wyjęła wszystkie swoje ciuchy. Przeglądając stertę ubrań, zdecydowała się włożyć na siebie czarne "kabaretki', dżinsowe szorty i nowy t-shirt w kolorze morelowym. Do tego czarne trampki firmy Converse i gotowe.  Chwyciła torebkę, pospiesznym ruchem włożyła telefon, portfel, klucze od domu i wyszła. Starała iść się jak najszybciej, aby się nie spóźnić. W kawiarence Mike siedział przy stoliku miłosnym. Był to stolik, przy którym siadała para, najczęściej zakochanych. Niczym się nie rożnił od innych, jedynie fotele były ze skóry a na stoliku była róża i paliła się świeca.  Sherly radosnym głosem przywitała się ;
- Hej, przepraszam za spóźnienie.
- Jasne, nic się nie stało. - odpowiedział pospiesznie Mike. - Zamówmy coś do jedzenia.
Kawiarenka była bardzo nowoczesna i gdy ktoś chciał przywołać kelnera naciskał guzik. Wtedy zapalała się lampka nad stolikiem i obsługa wiedziała, gdzie podejść. Kelnerka podeszła z notatnikiem spisała zamówienie i poszła. Sherly nie wiedziała co powiedzieć, milczała. Nastała niezręczna sytuacja. Przerwała ją kelnerka ponownie podchodząc do stolika, tym razem z zamówieniem. Wtedy niespodziewanie zaczęli rozmawiać;  o wszystkim i o niczym. Zbliżając się ku wyjściu Mike powiedział ;
- Sher, musze ci coś wyznać. - po czym kontunuował widząc na twarzy dziewczyny malujące się zdziwienie. - Jesteś najładniejszą  i najlepszą dziewczyną jaką kiedykolwiek poznałem. Masz super charakter. Doceniam Cię i myślę, że Ty mnie też. - Wyjmując szybkim ruchem z kieszeni małe pudełeczko mówił - Chciałem Ci się spytać - tu otworzył pudełeczko - Czy zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak. - odpowiedziała pełna podziwu i zdumiona nastolatka. "To naprawdę się dzieje" myślała.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział II

Prosto z mostu


W dniu następnym 13-latka udała się do szkoły. Po drodze spotkała się z Amy i Betty. Betty była nową dziewczyną w ich klasie. Na lekcjach nauczyciele przestawiali się i mówili, jakie mają wymagania wobec uczniów. Podczas przerwy do Sher podszedł ciemnowłosy, bardzo przystojny chłopak. Wyglądał na sympatycznego;
- Cześć, Mike jestem. Usiądziesz ze mną i z moją paczką na stołówce? - widząc niepewność na twarzy dziewczyny dopowiedział- Możesz wziąć koleżankę, jeśli tylko chcesz.
- Tak usiądę. Który jest wasz?
- Number three
- Cool - powiedziała i odeszła.
Przy stoliku z numerem trzy siedział Mike z  kolegą i jakimiś dwoma dziewczynami. Sherly z Amy podeszły. Sher zaczęła;
- Nazywam się Sherly Groods. Chodzę do 1"c", a to moja przyjaciółka Amelia Crottwer. Mike powiedział, że możemy się dosiąść.
Jedna dzieczyna, wytapetowana blondyna wybuchła śmiechem.:
- Ale się rozgadałaś!
Widząc uczucie poniżenia pospiesznie dodała:
-Siadaj, jestem Carla, a to Jull, Kevin, no i Mike - wskazywała po kolei na przyjaciół.
Obiad upłynął szybko i w zabawnej atmosferze.
Po lekcjach uczniowie szli do szatni zmienić buty i założyć kurtkę. Tam też zostawiali dodatkowe prace na lekcie i inne bibeloty.
Sher wyszła przed szkołę, zobaczyła tam Mike`a najwyraźniej na nią czekał.
-Sherly! - zawołał z zachwytem.
-O, cześć.
- Dałabyś mi swój numer telefonu? Sorry, że tak prosto z mostu, ale nie lubię owijać w bawełnę.
- Cool - powiedziała i sprawnie podyktowała dziewięć cyferek. Bardzo lubiła to słowo. Mike zaś bardzo lubił słowa angielskie, używał ich tak często jak to możliwe.
- Przyjdziesz do kawiarenki na rogu na coffe ?
- Pewka
- Zdzwonimy się.

sobota, 5 lipca 2014

Rozdział I

                          Nowy rozdział w życiu 


Sherly właśnie wychodziła z domu. Strach mętlił jej mózg, zastanawiała się, czy decyzja o wyborze tego gimnazjum była dobra. Do jej szkoły mieli chodzić Bret, czyli trójka chłopaków, o imionach, czy tam przezwiskach; Jon, Tardo i Mulen. Byli typem palaczy, przeklinali i pili alkohol po kątach. Ale nie o to chodziło. Sher miała do nich serce pełne nienawiści - to oni uprzykrzyli życie jej młodszej siostry Mirandy.
`~ Miranda była w szkole na rozpoczęciu roku szkolnego. Miała to być czwarta klasa. Po rozpoczęciu chciała iść do toalety. Idąc zobaczyła chłopaka z podbitym okiem i krwią na zębach. Wyglądał na około szóstą klasę. Po chwili chłopak zarzucił Mirandzie chustę na szyję i zrzucił ze schodów. Nie było dowodów, więc nikt nie był w tej sprawie karany.Tylko, że Miranda do tej pory nie obudziła się z głębokiego snu....
Tą właśnie historię, ten feralny dzień Sherly zapamięta do końca życia. Następnego dnia Er udała się do sali numer 37, która miała być jej przyszłą klasą. Gdy weszła nie mogła oczom oderwać. W trzeciej ławce siedziała... Amy, jej najlepsza przyjaciółkę, która miała iść do innego gimnazjum! Poczuła się chwilę jak w siódmym niebie. Usiadła do ławki i dalej nie wierzyła kogo widzi. Dopiero z tego zamyślenia wyrwała ją Amelia pytając z wyrzutem, a jednocześnie ze śmiechem:
- I co nic nie powiesz?
- Oj Amy, myślałam, że się już nie będziemy codziennie widywać - uśmiechnęła się Erka.
Chwilę później do sali wkroczyła nauczycielka. Miała około 30 lat. Wyglądała na wyluzowaną, miała długie, jasne włosy. W ręce trzymała dziennik. Usiadła i rozdała plany lekcji oraz omówiła resztę spraw związaną z początkiem roku szkolnego...